Płonący samolot


[Od niedawna podziwiam Kapitana Kamikaze i jego zacną Agunię, za to że potrafią tworzyć prace cykliczne.
Z bólem /bulem?/ i żalem informuję natomiast, że osobiście porzuciłam cykl "Z wiosną przez świat". Cóż, słomiany zapał.]

A teraz news dnia:

W Himalajach w niewyjaśnionych okolicznościach spadł płonący samolot, zabijając przy okazji czworo wspinaczy będących w drodze na K2...
Pan Antoni M. i jego komisja śledcza stwierdzili by pewnie spiek, ja raczej diagnozuję przepalenie zwojów mózgowych rysowniczki.

2 komentarze:

Adam Pękalski pisze...

Dziękuję za wzmiankę w imieniu swoim i zacnej Aguni:-)
To Tupolew przypadkiem? Patrz pani, one jak muchy padają, te ruskie aeroplany...

Justyna pisze...

Pozował samyj sawriemiennyj TU 15... ekhm ekhm ekhm [ach ta gruźlica]. Innego modela pod ręką nie miałam.

A z okazji wzmianki - "ni za szto Kapitan". I pozdrów Agunię.